poezja.exe.pl - Andrzej Ballo


 Andrzej Ballo
STAT4U

stat4u

wiersze



* * *

najwyższy czas
znajdziesz
na czubku palca wskazującego
zrzucisz z niego słowa
nie spadną na ziemię

najniższy czas
znajdziesz
między
jedną wargą a drugą
zanim je połączysz
już nie istniejesz


* * *

stanąłem
na skrzyżowaniu
deszczu z gniewem

samotność
to drzwi
które otwierają się
tylko
w jedną stronę


* * *

w górę kartki
nawet wbrew
wśród trzcin
jak włosy i przecinki
odnajduję się
długopisem
i atramentem chwil

piszę o sobie tren
stojąc po kolana
w sobie


* * *

błąkał się
po świątyni
ołtarze
w niej większe
niż bóstwa

chciał podziękować
za trzezwe myślenie
i modrzewie przed domem

nie znalazł bogów

po sezonie


* * *

na Piazza Maggiore
śmiech wznieca sny

uciekam

potykając się
o schody San Petronio
i boli mnie każdy z nich

uciekam
i boli mnie sens


* * *

stałem
na wielkiej górze
uniosły mnie zwątpienia

i nie zauważyłem tam
ani dziesięciu przykazań
ani miliardów pytań

spuściłem żaluzje
a świat nadal istniał


* * *

co rano
zawiązywano im oczy
i rozstrzeliwano
czcionką drukarską

co wieczór
zabierano im północ
i kazano żyć

nie zrobią mi nic
bo wstaję wcześniej
niż oni


* * *

wiatr z pól
przyniósł dwa kolory
myśli
średniowieczny i antyczny

marzę wiec z łacińskim akcentem
i kanonicznie dostrzegam
że niebem myśli (i liści) jest ziemia
a wolność pierdoli siłę ciążenia

szkoda
ze umarł Rabelais i rzeczywistość


* * *

mijam
listopad
nie pachnie życiem
i bardziej duszę męczy
niż ciało
lecz
las widzę
i głębiej


* * *

prawda
co rano łyka
tabletki od bólu głowy
potem bierze
słońce w dłonie
i ciska nim w nasze twarze
kilka razy zrobiła to
zbyt mocno
i podbiła mi oczy

prawda
co noc włamuje się
do naszych snów
i zawsze ją płoszę
bo zbyt głośno chrapię

prawda jest praworęczna
lecz trzyma długopis w lewej dłoni


będę szukał

będę Cię szukał

poza tobą, sobą ,nadzieją
biurokracją i zasięgiem broni

między piórem a kartką
przecinkiem a że

będę Cię szukał

w jaskiniach, portach, niebach
w żywności i euforii

w czasach przed Chrystusem
i przed wynalezieniem miłości bliźniego

będę Cię szukał

nawet jak Ciebie nie ma
nawet jak nie ma mnie


ostatnia wieczerza w KFC

rozpycham się myślami po lokalu
sączy się mlaskanie i muzyka fado
dostrzegam w kącie Jezusa
w kurtce scotch&soda
wokół dwunastu osiłków
jak rybacka brygada
zamawiają cały kurnik
galilejskiego drobiu
i wiadro wody
zamienionej w tokaj
z wrzawą dyskutują o
podatku vat
przepisach bhp i
dotacjach z unii
ściszają głosy
prawiąc o miłosierdziu
jałmużnie i pysze

wychodzą nie płacąc

patrzę zdumiony
jak Leonardo da Vinci


paranokturn

rozumiesz
ten wieczór
ujadają psy
gubisz ciężkie słowa
zwracam ci je
szeptem
z poprawioną interpunkcją
mówisz coś o miłości
nie widzę
ciemno jest


brzeg

ugięło sie powietrze
i było zbyt daleko
do duszy
do miasta

bliżej było
na drugi brzeg
po dnie
może głębiej
wołał ktoś
lub nucił piosenkę

śpiewały godziny
którym udało się
uciec ode mnie


czas-ownik

do klepsydry zamiast piasku
wsypałem garść gliny
pod stołem załatwiam w kurii
kilkadziesiąt lat życia
cofam notorycznie zegary
wykradam z nich kuranty i kukułki
otrząsam się ze zmarszczek
i siwych włosów
zdmuchuję kurz z kochanek i książek
fałszuję właśnie datę urodzenia
w paszporcie

oszukuję czas
to mój zawód i powołanie


dłonie

wszystko ma dłonie

cisza zaciska je w pięść
waląc w każde drzwi z krzykiem
otwórzcie
miłość kładzie je
na podbrzuszu
nieważne szorstkie czy niedomyte
wiara składa je ze sobą
w kopertę z napisem
proszę daj przebacz
głupota salutuje nienawiści
ściskającej ból i kamień

zrywam nimi nekrologi przyjaciół

śmierć nie brudzi sobie dłoni


grudzień

częściej otwieram szuflady
rozsypuje cukier na stole białym
wzrok męczę z powodu
Baumana i Fromma
przytulam mocno zostawiając odciski
kocham nieopieszale
bije rekordy
patrząc jej w oczy
mniej idę
w grudniu


hiszpania

upię się z nią
hiszpanią
wzniecimy tam
wielki kurz
w cieniu austerii
powiem jej kilka słów
gorętszych od powietrza

znajdą się wtedy
nasze usta
i obojetnym będzię
czy pójdziemy
na północ czy południe


książki

książki rosły
we mnie jak drzewa
wypuszczały liściomyśli
szumiąc w konarach
krzyżówek i egzaminów
w dziuplach chowały
cytaty i definicje
na korze kreśląc
serca przebite strzałą

tak oto
stałem się pomnikiem przyrody


list do siebie

to nie jest proste
tym bardziej
że deszcz za oknem
płynie w drugą stronę
porywając listonosza
z listem
który napisałem do siebie

udzielałem w nim wskazówek
dotyczących
diety
norm etycznych
i sposobu ubierania
dołączyłem też spis lektur
raz przeczytanych
absolutnie nie polecam czytania
samego siebie

postanowiłem dotrzeć do siebie
drogą służbową
będę zobowiązany do odpowiedzi
w terminie 14 dni od doręczenia


oddychanie

biorę wdech
połykając pejzaże i zapachy
liczę do dwunastu
na ławkach i plakatach
przez kilkanaście sekund
jestem światem
w płucach mam autostrady i lotniska

robię wydech
wyrzucając z siebie
koniunkturę i grzechy ciężkie
liczę je na palcach sąsiadów
nie jestem światem
brak mi świateł i planet

jestem oddychaniem


 Andrzej Ballo

Andrzej Ballo - poeta, prozaik, scenarzysta, autor sztuk teatralnych.
Wydał kilka zbiorów wierszy min. "Anonse i przepowiednie", "Wiersze algebraiczne", "Wiersze napisane", "Niebawem". Publikował w prasie artystycznej "Pogranicza", "Migotania przejaśnienia"." Variart" i innych.


© Copyright by Andrzej Ballo


AKTUALIZACJA