poezja.exe.pl - Elżbieta Binswanger-Stefańska


poezja
STAT4U

stat4u

wiersze



Krzywa Przestrzeń

jest takie miasto nad rzeką
spętaną nastoma mostami

gdzie domy tańczą
czas zawisł w katedrze
schodami łamie się przestrzeń

kręcą się tam dwie ulice
dla ułatwienia nazwane tak samo
(ludzie wiedzę która gdzie)

umówilismy się na jednej
nie spotkali na drugiej
wszystkiemu winna ta kurwa przestrzeń.


czereśnie

czereśnia rosła blisko cmentarza
cmentarz ginął w lesie
las pokrywał wzgórze

na cmentarzu leżeli wyłącznie mężczyźni
do wojny dożyli najpiękniejszych lat
zaskoczyła ich tajemnica śmierci

więc na tej czereśni na skraju wsi Zakliczyn
siedziała moja młoda ciotka
i rwała czerwone kuleczki

czasami pstryknęła pestką w stronę grobów
lądowały między równo wbitymi krzyżami
a rozbuchanym zielskiem

na takim nasieniu rosną piękne owoce
śmiała się ustami pełnymi krwawej miazgi
powietrze drżało od brzęczenia pszczół

z zadartą głową wchłaniałam zapach popołudnia
i słowa o dziwnym znaczeniu
pokrzywy pachniały cierpko

dziś korzenie czereśniowych drzew ciotki
splatają się z młodymi mężczyznami
z dawno pogrzebanej wojny


SEN PSA

obdarzony fenomenalnym nosem
i niezawodnym instynktem łowczego
śledzi w skupieniu lot muchy
jedno kłapnięcie zębami: jest!

pusto bez muszego brzęczenia

sen

a w śnie:

przedziera się leszczynami, drze sierść,
płynie nad bagnami, uszy tuli,
śni sarnie śmiganie
krople krwi migają między poziomkami

puchnie z wrażeń psie serce

z bukietem hormonów do oferowania
tropi ślady wśród ulicznych latarń
zakochany w tej jednej jedynej woni

a na jawie:

leż! do nogi! jedz! zostań!

pani wychodzi!

gdybyś wiedział, że też do nicości,
nie byłoby miejsca na zazdrość

w duszy psa


Degustacja win

Win białych nie ma!
Są jak ślubne welony
wleczone przez pobielałe głowy
pełne wyblakłych marzeń o zdradzie.

Tym czerwieńsze są czerwone!
W głębokich mrokach dojrzewające
pod światło rzucają rubinowe błyski.

Z wyrafinowanych zapachów
układają się w nieoczekiwane bukiety.

Lista win jest długa.
Bogaty asortyment smaków.
O milczeniu mówi etykieta.

Jestem winna. Pij!

Nie! Nie pij!

Zwariowałeś?


spis rzeczy do zrobienia

DZIŚ:

przyszyć guzik do płaszcza
naostrzyć obcasy
wyrwać żale z głowy

wyprasować loki odgrzać grzechy wkręcić
gałki zakluczyć język wypchać zmarszczki
rozplątać stanik ogolić wargi zreanimować
błonę rozdmuchać serce zwymyślać lustra
wyrzucić zegar wyżąć majtki rozlać winy

odgarnąć śnieg sprzed domu
zakopać urnę z prochami psa

jutro... jutro przyjeżdża...

JUTRO:

telefon? milczy
ja? ja też już nie czekam


sznur pereł

gdy czas zaczyna zabawę w brak
i uśmiech jest źle skrywanym wykrzywieniem twarzy

wtedy wiem, że oto zaczyna się sezon
połowu pereł kłamstw

w wielkim oceanie płynnym i bezdennym
jest takie jedno miejsce tajemne

zatoka perłowo mieniących się spraw

tam

z przypadkiem porzuconych prawd
usłużne wargi toczą cenne łgarstwa szlachetne

trzeba tylko złapać na długo oddech
nieustraszenie zanurzyć się w potoku zdań

i tak

wyławiam pierwszą perlę doskonałą
twardą i gładką i lśniącą jak stal

zrobienie dziurki wymaga dużej precyzji borowania

bo potem

wystarczy już tylko przeciągnąć sznur
zawiązać supeł
i powiesić sobie na szyi

o ileż takie perły są piękniejsze

niż

ziarnka prawdy, które w nich tkwią

tylko rozsypać ich nie wolno
każda z osobna to nie do spłacenia

łza


kwestia wyobraźni

pewnego jesiennego przedpołudnia
Leonardo da Vinci zapomniał nawet
zjeść swoje zwykłe colazione

tak bardzo zajął mu wyobraźnię

mały koci kłębek

w okrągłym wzgórku z futra
wyraźniej dopatrzyć się można było
szpicków uszu
ogon zlewał się z resztą zwierzęcia

kot drzemał leniwie
w włoskim świetle sprzed wieków
pomrukując i poruszając wąsami

wąsy sterczały zawadiacko

i to był cały temat do narysowania

Leonardo wytężył swój słynny geniusz
(dziś wiemy, że to był geniusz
Leonardo myślał, że ciekawość świata)

rysikiem stwarzał włos obok włosa
bacząc na zachowanie perspektywy
(niewykluczone, że wtórowały mu cykady
bo od zawsze wtórują jeśli to Italia)

"mistrzu, to tylko kot"
zajrzał mu przez ramię ktoś współczesny

"to nie kot, to kwestia wyobraźni"
("e una questione di fantasia")
mruknął da Vinci

łyknął łyka vino rosso (to możliwe)
i wniósł do kultury światowej
swoje kolejne dzieło


wybór spod znaku Centaura

byliśmy jednym mój koń i ja
mieliśmy wszystko co niezbędne
ludzkiego ducha i pęd zwierzęcia

gnaliśmy razem przez nocny pejzaż
przez wioski bez jednego światła
przez gęste lasy i mroczne bagna

a świat spał

ruchliwe cienie krzyżowały się pod nami
rzucane przez dwa księżyce
walczące i miłujące się na zmianę

rzymską łagodną Lunę
i dziki germański Monat
splecionych z sobą w jedną stronę

a świat spał i spał

raz woda bryznęła spod kopyt
przekroczyliśmy rzekę przebaczenia
czasami głowa dotykała nieba

nie było ani zimno ani ciepło
była noc i było lato
szeptały cicho zioła dojrzewały zboża

podczas gdy świat spał

zatrzymywaliśmy się na popas
po smak traw i znaki tylko dla nas
kąpaliśmy się we mgłach

miałam kiedyś męża, kochanka i psa
psa już dawno nie ma
a mój rumak wybrał inną drogę

zbliża się wschód słońca



 Elżbieta Binswanger-Stefańska

dziennikarz, ur. 1953 w Krakowie, 
mieszkała 25 lat w CH gdzie studiowała
m. in. historie sztuki, obecnie wraca do Krakowa.

wszystko w moim życiu miało swój początek w miłości. ode mnie samej począwszy. ponieważ moi rodzice kochali się aż do śmierci jednego z nich, a nastąpiło to zupełnie niedawno, więc wierzę, że pobrali się z szalonej miłości, która kazała mamie zerwać poprzednie zaręczyny gdzieś tam gdzie został porzucony narzeczony i dać nogę do Krakowa. tu już czekał na nią nowy narzeczony, mój przyszły rodzic, bo tak stało w gwiazdach. w Krakowie się poczęłam i w Krakowie urodziłam.

pokochałam Kraków jak tylko się dowiedziałam, ze można pokochać Kraków jako całość. bo najpierw kochałam poszczególne elementy Krakowa: wawelskiego smoka, lajkonika, trębacza na wieży mariackiej, kopiec Kościuszki i wianki na Wiśle. i oczywiście Planty, choć nie przepadałam za plantowym, który mnie i moje przyjaciółki przeganiał, bo jeździłyśmy na rowerkach po alejach, a to było surowo zabronione. do dziś został mi odruch szczególnej czujności na Plantach, choć instytucja plantowego już dawno nie istnieje.

szybko zorientowałam się, że jestem dziewczynką i że oznacza to, iż chłopcy to cos wręcz przeciwnego. zainteresowałam się tym zagadnieniem i to tez zostało mi aż po dziś dzień (tu upatruje źródło mojego życzliwego dla płci przeciwnej feminizmu). gdy miałam jedyne cztery latka pokochałam pierwszą miłością mojego dwuletniego sąsiada i w porywie serca obiecałam mu ożenić się z nim, jak tylko przestanie nosić pieluchę. z całą pewnością było to pierwsze poważne niedotrzymanie słowa jakiego się dopuściłam.

potem wzięłam się na sposób i nauczyłam się kochać równolegle: koty, książki, kino, koniak, konie, teatr, psy, grzyby i lody waniliowe. i wszystko co jest piękne dla oczu i uszu, i pozostałych zmysłów nie wyłączając zmysłu poznawania świata wokół mnie. tak doszło morze i poezja. że nie wspomnę o ukochanych mężczyznach, którzy oczywiście znaczyli poszczególne etapy mojego życia i których kocham do dziś. najprawdopodobniej umrę kiedyś z miłości. wtedy odczekam trochę w zaświatach i wrócę w następnym wcieleniu żeby się znowu zakochać.


© Copyright by Elżbieta Binswanger-Stefańska

 



AKTUALIZACJA