nie wiadomo do końca kto zamówił
sprzątanie być może młodzieniec
z portretu nad kanapą
wisiał po prawicy po lewej święty obrazek
z napisem Bóg kocha ciebie takim jakim jesteś
śmierć na odkrycie czeka niekiedy długo
tylko zielonkawe muchy trupnice
zwietrzą ją błyskawicznie
w robocie nie przeszkadzał im pająk zyzuś tłuścioch
który przejął we władanie okno
i zajęty był tkaniem dawno niepranej firanki
z mieszkania chyba nic nie zginęło
na swoim miejscu odkurzacz alfa i telewizor
bez tylnej pokrywy obok pilot w foliowej koszulce
górna półka szafy oddana została dżemom wiśniowym
wysokosłodzonym a niższa koszulom krawatom i bawełnianym
skarpetom na samym dole pudełko w nim metryka urodzenia
zaświadczenie o niekaralności portfel skórzany firmy
Diamond Collection i listy spięte gumką
od kiedy pan K. odebrany został schodom
ubywało go coraz bardziej skurczył się do wielkości
mrzyka przyniesionego kiedyś z margaretką
cztery kąty ciszy to wszystko czego potrzebował
na parapecie zostawił kartkę i cynamonowe mydełko
dla młodzieńca z portretu mrzykowi na strawę wełniany sweter
muchom siebie na krzątaninę i rozmilczenie
sprzątanie będzie generalne
wszystko przyjmie miejscowa spalarnia
święty obrazek zostanie zabrany na końcu
pod powieką jeszcze jeden wspólny sen
a my coraz sprawniejsi w milczeniu
coraz lepiej nie wychodzą nam słowa
nawet te niewypowiedziane tak cudownie
do siebie nie pasują
jesteśmy dla siebie chlebem i solą
w oku rybą i ością w gardle
asymetryczni unieważniamy
dzień po dniu
może trzeba najpierw mozolnie zapomnieć
wszystko a zapomnienie z siebie
zdrapać albo poczekać aż obrócimy się w proch
potem w wiersz
a może by tak inaczej
-odwrócić podszewkę na lewą stronę
w fotoplastikonie podmienić obrazki
i przyjąć że wszystko jest na niby
nie spodziewać się nie mieć złudzeń
nie czekać i wyrównać oddech
a może by tak
bez opowiadania się po stronie
bez zajmowania stanowiska
iść skrajem z dala od zgiełku
bardziej łukiem niż wprost
może więcej o chwili mniej
o trwaniu i bardziej kolorowo
żeby tak nie bolało
i nie wchodzić notorycznie
w zaświaty tylko zająć się banałem
-wbić gwóźdź nakarmić kota
albo gołębia
światło dzisiaj nieco zakurzone
słońce idzie jednak
rykoszetem od lustra
to wystarczy żeby dostrzec
jak przesypujesz się z boku
na bok
ciało masz doskonalsze
od wiersza a mnie opuściły
słowa i powieki
w tym pozowaniu do snu
jest coś zapraszającego
tu język potrzebny od zaraz
żadne tam con amore
raczej con fuoco
po nitce do pępka
aż usłyszę
-wejdź i rozgość się
we mnie
odkładasz się
we mnie bezszelestnie
w miarę równomiernie
i bezboleśnie
jesteś jednak ciągle bezimienny
jak mozaika w Rawennie
wciąż nieopowiedzialny
i na niewidoku
a ja na głodzie po kolana
w chmurach ścieram się
systematycznie
kiedy zaczniesz buszować
zbyt intensywnie
kiedy pęknie ostatnia powieka
zostaniesz namierzony
i zidentyfikowany
nożykiem do krojenia nieba
wyłuskam bez znieczulenia
po kawałku kawałeczku zadbam
o każdy detal
będziesz mógł się otrzepać
i wyjść po angielsku albo spróbować
naparu z yerba mate ewentualnie
zawisnąć w antyramie przy oknie
do czasu aż ktoś cię zmieni
człowiek to nie jest
piękne zwierzę
jak wiele innych ssaków
występuje epizodycznie
w życiu przedmiotów
taka na przykład szafa
wie gdzie jej miejsce
i zna swoje przeznaczenie
nie ma jednak planów na jutro
ani pojutrze
nie hałasuje o poranku
nie przechadza się też w milczeniu
od ściany do ściany
nie umie się sama otworzyć
ani zamknąć
ani wyjść z siebie choćby
na chwilę
stosunkowo odporna na życie
ale też bezradna
jak stół krzesło okulary po babci
obraca się z kulą ziemską
dookoła słońca i trwa bezszelestnie
szafa nie miewa też niepokojów
egzystencjalnych
byłoby to mocno naciągane
i niewiarygodne
co innego człowiek jego relacje z szafą
są raczej praktyczne i bezwarunkowe
kiedy życie za bardzo depcze mu po piętach
zawsze może zamknąć oczy i walnąć o nią
łbem
boli tak samo ale nie widać krwi
stolik dzisiaj nie taki jak zawsze
i jakby zanadto pojedynczy
na stoliku cukier rozsypany
w biały wiersz
pokruszone słowa próbują
ułożyć się między sobą
w gramatyczną całość
w taki dzień łatwo nabawić się
miłości z powikłaniami
przyłapany na gorącym oddechu
nie miałem nic do gadania
miłości podobno dobrze robi noc
najlepiej niecierpliwa i wilgotna
kiedy nagli każdy centymetr
ciała w przedziwnej ekonomii
dzielenia i podwajania
tej nocy do nieba będą wpuszczali
parami
trzeba jeszcze tylko zdrapać
ten cholerny księżyc
z szyby
u ciebie rozgubienie jakieś bracie
jeszcze wczoraj furor poeticus
słowa garnęły się
dwójkami trójkami i w tuzinach
dzisiaj wypadają z rąk
pojedyncze i bezpańskie
nie kojarzą się w pary
raczej turlają leniwie po kątach
albo włażą pod perski dywan
w nadziei że może kot je wyłapie
i ułoży na powrót
czoło masz poorane dystychami
pod powieką tren
ze średniówką jak się patrzy
powiedz od kiedy ten świat
przestał ci się rymować
powiadasz
śmierć ma ostatnio
duże wzięcie
a ja ci mówię
życie ma nie gorsze
zanosi się na remis
ze wskazaniem
pan taki mądry
jak pan to robi
to nie tak miła
pani nie tak
jestem tylko światłoczuły
niektórzy nazywają mnie
hochsztaplerem wyobraźni
albo ulubieńcem Pana.B.
jeśli jednak zgodzi się pani
zostać moim lirycznym awatarem
opowiem o prywatnym diable stróżu
który je mi z ręki po trzeciej wódce
to nie tak miła
pani nie tak
jestem tylko światłoczuły
przygarniam bezpańskie słowa
a potem puszczam wolno
jeśli pani zechce dorzucę jeszcze
historie o kochankach Michała Anioła
albo Caravaggia
chcę tylko nieśmiało zauważyć miła
pani że siedzimy już drugą godzinę
o suchym pysku
był kubek w kubek jak ona
a szczęście sprzyja chłopcom
podobnym do swoich matek
uprawiał poezję dekadencką
i miłość na bezdechu
jakby chciał nakochać się
na zapas
w czasie wędrówek nocnymi
tramwajami
zawsze miał jakiś plan b
i wybierał przystanki na
pożądanie
ostatnio szwendał się
po moich snach
na parapecie położył wiersz
i poprosił tylko by przechować go
w metalowej puszcze po kawie
zapewniał że nie będzie
wydawał żadnych
dźwięków
młotek służy do uderzania
lub wbijania
żeby cała operacja miała sens
potrzebny jest gwóźdź i kawałek drewna
w fabryce krucyfiksów
kobiety z trzeciej zmiany przybijają
Chrystusy hurtowo
jest nadzieja na premię kwartalną
i zbawienie przy małej protekcji
to praca niezbyt skomplikowana
ale może dać sporo tak zwanej
duchowej satysfakcji
(krew z serdecznego palca
nie ma tu większego znaczenia)
Bogu ducha winne młotki i gwoździe
mogą liczyć na łagodny wymiar
kary
ma jedenaście lat atramentowe loki
i karnację mocno lnianą
tak twierdzi mama
nie trzeba też zwężać nosa czy żłobić
dziurki w podbródku
od dziecka zasypia z empetrójką
kolekcjonuje magnesy na lodówkę
podkładki pod myszy oraz koszulki
a na imieniny mamy w prezencie chciałby
zostać najpodobniejszym Majkelem
bo miłość do niego w domu
jest powszechna i bezwarunkowa
nawet ksiądz na kolędzie zauważył
że portret króla popu jest większy
niż Maryi
na casting trzeba będzie jeszcze
dostarczyć zaświadczenie o braku
przeciwwskazań do wcielenia
się w rolę
mama jednak wierzy że obejdzie się
bez histerii czy długotrwałej
nerwicy
na razie jednak Adaś pilnie ćwiczy
moonwalk do Black or White
ma już przygotowane mokasynki
białe skarpetki kapelusz od wujka
i jedną rękawiczkę
a przecież dzieci lubią być
symetryczne
dobrze wiedziałeś że eksperymenty
z białym wierszem mogą skończyć się
przedawkowaniem
żeby bawić się słowem
trzeba mieć mocny łeb i nogi
a tu nawet schody wypowiedziały się
w twojej sprawie
ostatni wiersz podany dożylnie
powinien dać do myślenia
suchość w gardle i spocone dłonie
nie wróżą niczego dobrego
jeszcze tylko trzeba żeby
zatrzymali cię za jazdę
pod wpływem Bukowskiego
że nie czekam od listu do listu
od poranka do zachodu miłości
że drugi brzeg jest jakby dalej
choć na wyciągnięcie ręki
chyba lepiej tak
że nie dana jest mi pewność
że strach ma wielkie oczy
a nadzieja tylko stąd dotąd
chyba lepiej tak że lustro nie kłamie
bo nie musi wcale
że smutek jest fotogeniczny
w sobotni wieczór
że świerszcz w kominie
i wróbel w garści
że anioł ma skrzydła nie do pary
że miłość płochliwa jest
a udręka prawdziwa
i chyba lepiej tak
że się zdarzyło
Marię
lewa pierś próbowała
zabić kilka lat temu
okazało się że bezskutecznie
teraz to samo próbuje zrobić
prawa
dowiedziała się że winne są geny
wychodzi na to że przez mamę
ale nie ma żalu
może po prostu
zniknęła na chwilę Panu Bogu
z oczu
Marię definitywnie opuściły
dzisiaj włosy
niedobitki usunęła maszynką
skóra teraz taka delikatna
tylko gdzie skończyć nakładanie
make-upu
żadnych peruk chustek
i tym podobnych
Maria lubi jasne sytuacje
szkoda jedynie rzęs i brwi
jakoś nie wierzy że odrosną
znikąd bo skąd
się pcha
jak ćma
na przekór i wbrew
pod skórę
pod brew
od drzwi jak swój
i wchodzi w sen
niczym tren
po mili
metrze
po niebo
skłonie
święty niepokój
jak ćma
się pcha
przywieźli go którejś nocy cichaczem
jakby nieco wstydliwie
rano okazało się że Iruś ma 64 lata
odleżyny na kości ogonowej i pampersy
na zmianę
z pewnością mapę sufitu poznał lepiej
niż własną kieszeń
jego dłonie są małe i papierowe
Iruś jest kruchy ciut zmięty
i zdecydowanie małomówny
ożywia się jedynie w godzinach
wieczornych podczas oklepywania
przez siostrę Małgorzatę
ewentualnie wczesnym rankiem
witając dzień cichym w imię Ojca i Syna
sąsiednie łóżko robi wtedy dyskretnie
znak krzyża
Iruś jest nieskomplikowany
raczej łatwy w obsłudze
i przewidywalny
od czasu do czasu wysyła proste
komunikaty kupa okno ptaki
podawane w różnej kolejności
dzisiaj rano siostra Małgorzata
otworzyła okno
na parapet sfrunęły dwa gołębie
te ptaki ci się należą
Iruś
zanosiło się
że będę połykał smołę zamiast śliny
prokurator w mowie końcowej sugerował jednak
abym został daniem dnia w barze pod Lucyferem
w karcie figurowałbym jako
poeta drobno siekany z cebulką lub kiszonym ogórkiem
w ostatnim słowie poprosiłem zwyczajowo
o łagodny wymiar kary
ostatecznie wyprowadzono mnie z sali rozpraw
w kajdankach z nakazem natychmiastowego
dostarczenia do raju
ława przysięgłych moralistów nie posiadała się
z oburzenia
podobno zapowiedziano apelację
moja pamięć mieszka w dotyku i w smaku
wyczuwa przypalony befsztyk
i miękkość twojego brzucha
moja pamięć miewa skłonność
do zaćmień i odlotów w górne c
bywa kurza łaskawa i błogosławiona
bez niej trwałbym zawsze o chwilę
za krótko
dzisiaj noc ma niedbale postawiony
kołnierz i stosowne pełnomocnictwa
stanie jak zwykle na wysokości zadania
nocnym autobusem sześćdziesiąt dziewięć
nadjedzie samczyk o długich rzęsach
ciało będzie miał ogólnie dostępne
i zostanie nowym bohaterem komiksu
z życia wyższych sfer
wejdzie do gry w ciemno jak inni przed nim
z odpowiedniego klucza
przychodzisz z tą swoją
młodością pyskatą
przemądrzałą
bezczelną
w dodatku z prawem wyłączności
do grzechu
za każdym razem poddajesz
próbie zawstydzenia
za każdym razem trochę balu
trochę piekła
kiedy odprowadzam
cię do drzwi
jestem w miarę kompletny
dopiero o świcie
rozsypuję się metodycznie
w rytm zegara z kukułką
...widział Bóg że to było dobre
Biblia Gdańska
nie wiadomo do dzisiaj dokładnie
czy Bóg patrzył na swoje dzieło
z podziwem czy raczej z ulgą
że wszystko gotowe zapięte na ostatni guzik
i na swoim miejscu
rzecz cała sprawiała wrażenie dobrze urządzonej
odpowiednie certyfikaty nie budziły żadnych wątpliwości
to było dobre
jeszcze tylko rzut oka na tych dwoje
w ogrodzie
ich ciała nie znały dotąd wstydu
dopiero później miało się okazać że oboje nie przepadali
za gruszkami czy śliwkami
na razie
Bóg daje sobie wolne
nie musi już niczego odkładać na jutro
to najlepsza chwila żeby poprzewijać czas
jako typowy domator najlepiej czuje się
w swojej kawalerce
wygodny fotel stary magnetowid i odpowiednia kaseta VHS
powinny na dziś wystarczyć
pozostaje tylko włączyć film
zawsze przy jego oglądaniu czuł ojcowską dumę i podziw
historia o przemianie wody w wino
to jedna z jego ulubionych sekwencji
jeśli jest jakaś rozmowa
to raczej kontrolowana
jeśli telefon nie odpowiada
wiem że to ty
nie wchodzimy sobie
specjalnie w drogę
nie wycinamy numerów
znosimy jakoś nawzajem
w ramach umowy
o dzieło
w siódmym dniu tygodnia
staram się mieć
higieniczną duszę
czystą koszulę i wypastowane
sumienie
unikam też ulubionych
słabości
brzydkich wyrazów
i nocnych kobiet
jeśli jednak to za mało
może lepiej uznajmy
w stosownym oświadczeniu
że nas nie było
Anna dzisiaj weranduje
na głowie ten sam słomkowy kapelusz
jeszcze miesiąc temu liczyła
na list powitalny i szampana
zamiast tego przydzielono
stałe miejsce przy stole w jadalni
bez możliwości zamiany
i pokój dwuosobowy z przepierzeniem
nauka rozkładu jazdy wózkiem idzie opornie
podobnie z mapami twarzy
to z pewnością wina kortyzolu
jak mówi pani psycholog
wszystko tutaj jakieś inne
nawet depresje nie te co dawniej
wczoraj sąsiad z parteru narobił
opiekunom niemałego kłopotu
odszedł bez słowa pożegnania
na mocnej nitce wyskubanej
z dywanu
powiadają że pewnie
nie był przeznaczony do życia
jego zdjęcie pojawi się niebawem
na gazetce ściennej
za chwilę przyjedzie syn
będą kotlety mielone i placek z rabarbarem
oboje pomilczą z czułością
Anna jeszcze nie wie
co zostawić na czarną godzinę
placek czy pomilczenie
Grzegorz Kielar (1954) - urodził się i mieszka w Tarnowskich Górach.
W odległej przeszłości pracował jako nauczyciel.
Jest laureatem II i III nagrody w bytomskim Turnieju Jednego Wiersza im. Stanisława Horaka. Jego wiersze były prezentowane w krakowskim i katowickim radiu,weszły również do antologii "Czy w tym mieście mieszka poeta". Wydany w 2011 roku tomik "I chyba lepiej tak" jest jego późnym debiutem książkowym. W czerwcu 2012 roku zdobył główną nagrodę na XVIII Konfrontacjach Literackich w Głogowie.
© Copyright by Grzegorz Kielar