rozczarowałem świat
i choć jest teraz
bardziej bajeczny
ma tylko jedną stronę lustra
"Who the fuck is Alice?" pytają
króliczki i różowe słonie
to teraz normalka
Piotruś Pan sprzedaje
dzieciom uśmiechy dorosłym zapałki
dziewczynka straciła pracę
pójdę kupię jej kwiat paproci
07-05-2000
kajoko jakobraz
punkt taktualny
naciekana atmosfera
rozbronne tańczone
osiołki współrównego
układu
w rządzie z Mironem
06-12-2003
jak mam ci kupić kwiat
aż pocałować
może
tylko jutro
rozczochrane pożądanie
między dłonie włożę
twoje spojrzenie
prośba o rozmowę
tak dobrze
zamówię cię
zakocham
zaklnę
choć już jesteś
mój tatuaż na skrzydłach motyla
w moim ulubionym stawie
tym brudnobrązowym wieczorem
a błętkitnoglonowym z rana
są rybki (różno raki e) i nenufary
dzięcieliny pały kołyszą się z wiatrem
w prawo wschodnim kierunku) przeważnie
a wierzby płaczą tak im się to podoba
ale tylko czasami (gdy świeci słońce )
w tym stawie codzienność się wyleguje
ja obserwuję zawsze brzeg piaszczysty
pode mną a w zębach zgrzyta trzeszczy
zgrozę (czasami tylko smród) czuć nie tylko w powietrzu
rybak czasami pomacha mi z kutra
co to do obu brzegów przycumowany
dwie złote rybki (dziennie) to jego specjalność
(bez życzeniowe niestety) jedna dla mnie
oho burek znowu łapie perkozy (ale tylko jak się naje)
zostawił obrożę w domu (czepia się draństwo sieci)
wczoraj ratował go zaprzyjaźniony łabędź (jeszcze szary)
fajnie mieć takich przyjaciół (tak wczoraj szczekał burek)
łezka się zbiera spada na opalony na złoto piasek
sssssłyszę wyczekiwany syk eee to tylko potwór
(z Loch Ness uciekł) znowu nic bezpłodne oczekiwanie
trzy lata (bezpowrotnie stracone) pięknych widoków
wciąż jednak tęsknie za Świtezianką
to po co ja kurwa utopiłem w zeszłym roku dziewice?
ona była seksowna
ja nieogolony
ale z pieprzykiem
na miejscu
złapałem ją za kolano
w pociągu pożądania
maszynista się wykoleił
za szybko
(tak ona była za szybką)
07-03-2000
pod mięsistocienodajnym Baobabem
niepoprawnie wiosenny Kali z plemienia Berek
chłopiec w wieku jeszcze słodkonastoletnim
bawił się (ze) swoją czekoladową rówieśniczką Lalee
za łoże służyły pożółkłe sawanniane trawy
na baldachim starczyły dwa półokrągłe materiały
z grubszej tyrolskiej turystki okupującej kocioł
ojciec Cień do Berek pieprzył właśnie zupę
najwyraźniej trzy po trzy (bo) nieboga darła się
o wiele lepiej od figowych majtek Lalee
powietrze pachniało lepkim podnieceniem
podbiegunowo białe zęby Kalego błyszczały
tak jak oczy co to nie wiedziały gdzie się podziać
lecz wciąż tkwiły wzorkiem o! rozkwitło krokusami
Lata Berek z domu Witza, młodsza żona Cienia
o wzroku wskazującym na spożycie 3 liści eukaliptusa
wcierając w swoje mandarynkowe piersi olejek oliwkowy
zbliżała się do męża nie pozostawiając żadnych złudzeń
najsłodsza Lalee kwitła Kali prężniał z dumy
choć nie dokładnie to miał w tej chwili na myśli
Cień nie przerywał zajęcia, teraz przyprawiał żonę
o anyżowe mdłości i głębokie na 22 cale okrzyki
Pumie zadrżała w szałasie obok
tyrolska turystka poślubiła Tarzana
28-03-00
ludzie maja swój świat
w którym krzyczą
na siebie
na ciebie
wywrócony na inną stronę
wywrócony
to ja mam świat
krzyku na ciebie
na siebie
na inną stronę
na innej stronie
wywrócony
masz i ty krzyk
świata na siebie
na ciebie
na wywróconej
stronie innej
ciebie
siebie ma świat
krzyk z rozpaczy
14-07-99
most
zwiedziony
na złą drogę
lubi patrzyć
z daleka
na nieobce jeszcze
postaci nieskojarzone
słowa nie wyłapane
spośród kurzu
tumanów
rozpoznaje już
pod gąbkowym lasem
jak wilk
zburzył ciszę
teraz
kiedy daje się
zwodzić
płacze łańcuchami
i przeszywa ciszę
grubymi nićmi
spadającej łzy
najsmutniejszy most w królestwie
13-01-00
czas jest moim półprzewodnikiem
najpierw mija razem ze mną
ucieka przez palce
a później mówi
że się spieszy bo jest spóźniony
tak naprawdę to on
nie zna się na zegarku
04-05-2000
kochajmy się
dzisiaj
bez księżyca
będzie raźniej
pozwól
że zapalę świecę
najmniejszą
szepnęłaś
zsuwając ramiączko
na kształt półksiężyca
kiedy jest pełnia
wszystko jest jasne
12-05-2000
wprost z polsilverowego ostroostrza
pociekła krew o zapachu dzisiaj cytrynowym
przerażająco wygląda biało-czerwony kogiel-mogiel
gwizd ustał polała się zimna jak szlag woda
ciche jak chrapanie ojca w pokoju obok zaklęcie
przeklęcie wyrwało się patrząc sobie prosto w oczy
goliłem się z zacięciem
03-07-2000
słońca poranne promienie
gałęzi dziatwą nacięte
w poblasku niewinnym słowik
unisono do pobudki treli
sowa lekkie murmurando wiedzie
w ćwierćmroku przez sen trochę
budzę się
jak konstelacja gniazd
w moim krzewie życia
lipiec-2000
staram się jak mogę żeby nigdy nie dorosnąć :))
Ciepło przeżywam moje życie, wbrew wszystkiemu, wbrew przeciwnościom i losowi, przeskakuję kłody rzucane mi pod nogi i spadające gałęzie. Śmieję się.......... Kocham się śmiać........ Lubię, jak ludzie się uśmiechają. Kocham.................. Sprawiać innym radość, najpiękniejszym prezentem zawsze jest uśmiech............. Uwielbiam, jak ktoś czerpią ze mnie garściami, (że pozwolę sobie użyć słów kogoś mi bliskiego duchem).. Kiedy sycą się mną moim istnieniem......... Lubię, kiedy powoduję uśmiech...... tak sobie myślę, że właściwie najlepsze, co mnie w życiu spotkało to uśmiech... lek na wszystko..... chandra mnie nie lubi. rozgoryczenie długo ze mną nie wytrzyma..... mam towarzysza życia - UŚMIECH. Melodyjny.......... dźwięczny.........bezgłośny......... zawsze ciepły. kocham muzykę.......... różną... przeróżną..... jeśli wywołuje u mnie pozytywne emocje potrafię się w Niej zatracić...... jak w ludziach.......... tak.. staram się dostrzegać w ludziach to, co najlepsze, czasami obraca się to przeciwko mnie, ale ja się nie zmienię......... będę wierzył.......... i będę cieszył się...... małostkami. drobiazgami k r o p l ą spadającego deszczu...... promieniem słońca.... UŚMIECHEM :)))..... będę czerpał zprzyjaciół........ będę dawał to co mam najlepszego...... siebie........... każdy kto poprosi...... będzie mógł się posycić....... będę w miarę możliwości zawsze na wyciągniecie ręki..... byleby tylko pomóc .... byleby tylko wywołać uśmiech.......... będę.
© Copyright by Rafał Bażant