poezja.exe.pl - Urszula Wacławczyk


poezja
STAT4U

stat4u

wiersze



TANGO DLA JEDNEGO

maluję usta zagryzione
czerwienią

upinam włosy w tańcu
rozwiązłe

odsłaniam zamykam
ramiona oczy
uderzam i biję
obcasem szkło

tańczę przeciwko tobie


_________
lipiec 2003


URODZINY

przy pomocy kurczaka w chilli
i sałaty z oliwą extra virgin o boże
niektóre spośród doniosłych spraw
podjęły powrót do dawnych szufladek

- wypijesz wino? - wybiorę płytę
chłodny aromat bezpieczne granie
syte spojrzenie brało dokładkę
na deser pyszny nie miałeś ochoty


__________
31 VII 2003


DEPTAK NA CHMIELNEJ
(vilanella w stylu wolnym)

wolę iść z każdym
jak paw jak lwica
jeżeli nie z tobą
kiedy powietrze przygniata

lwie paszcze czekają: chcemy,
tęsknoty proste gorące natrętne
tężeją w powietrzu powietrze przygniata

jak paw strojna w wyschnięte oka spojrzeń idę
ty nie patrzysz
upał gasi pragnienie

poluję z lęku przed śmiercią głodową
gromadzę zapasy rozkosz i gniew
w upał, brakuje miejsca

piękny i dumny - włosi mówią, że paw jest głupi
ty nie masz zdania
powietrze przygniata

jak paw jak lwica
pójdę z każdym
nie z tobą


___________
sierpień 2003


motto
"you taught me language; and my profit on't
is, I know, now to curse"
                            Kaliban, Szekspir, "Burza"

PO CÓŻ MI JĘZYK, SKORO 
NIE NAUCZYŁAM SIĘ PRZEKLINAĆ

Złe sny zaplatam w kosz pełen udręczeń
tu, w ciasnym domu z kotarą ze złota
i czytam cudzą księgę o zamkniętych stronach 
mam małą lunetę i pęknięty grzebień

Tam wyspa pełna dźwięków, pełna głosów słodkich
pieśni, tam morze obłoków i skarby
burza bywa przyczyną nieznanych uniesień
magia układa do snu, sen przynosi spokój

Ja zawsze siedzę prosto gdy składają hołdy
tak jak gałąź napięta lub posąg zbyt piękny
tu, w ciasnym domu z kotarą ze złota
czytam księgę o morzu daleko od wody


____________
wrzesień 2003


DO MOJEGO POETY

moje piersi i pępek chcesz ubierać w słowa
odsłonięty nadgarstek wciąż próbujesz schować
wśród metafor i kleksów

kolor włosów zwiesz "papier" gęsim piórem muskasz
kiedy patrzę zdziwiona rozchylone usta
teraz sama już nie wiem

kiedy szepczesz "czy mogę" chcesz w ramiona mnie wziąć
czy też myślisz o wersach które z nich jeszcze spiąć
przerzutnią albo rymem

tworzysz takie wyrazy wokół moich bioder
że już nawet spokojnie sukni zdjąć nie mogę
a ty ciągle notujesz

dłużej czekać już nie chcę pończochy rzucam w kąt
znów próbujesz mnie pytać - to w pytaniu tkwi błąd

tymczasem gaśnie światło


______________
październik 2003


"non omnibus dormio"
Lucyliusz: Cypiusz

NA PRZYKŁAD TERAZ

Czerwonym hakiem strącałam owoce
kot wpatrywał się, filut, zaczepnie
a Ty targałeś rumiane kosze
i rosły góry i piął się sad

I rosły góry i piął się sad
oddech przepadał wśród gałęzi
i tylko słońce i my i wiatr
i krnąbrne szczęście dojrzały owoc.

Nie dla wszystkich śpisz

Na przykład teraz: poprawiam włosy
przesuwam cienie na stronach powieści
jeżeli spytam - opowiesz mi
sad rozmiękły i górę pękniętą


_________
18 X 2003


W tej kawiarni, na rogu

I tak zupełnie nagle całkiem nie w porę
nikt do mnie nie mówi nikogo nie pytam
przez lewe ramię raz po raz wypatruję
odbicia w szybach.
To tak trudno uwierzyć

że magia tylko bywa tymczasem idziesz
z każdym powolnym krokiem bardziej oddzielny
najbardziej obcy. I Ty sam i ja sama
sznurek w kieszeni
rozpada się na kawałki

Byliśmy tak zdumieni 
prowadziłeś mnie
by szeleściły liście, nam, pod stopami
krople spadały na twarz

Pamiętam jeszcze ten nasz 
rozgrzany tangiem
przedświt w amfiteatrze i gorzką kawę
to tak trudno uwierzyć


______________
październik 2003


ZMRUŻ OCZY

Ten pociąg jedzie zbyt szybko
nie patrzysz nie widzisz nie czytasz nie słyszysz
tego hałasu tego co za oknem
niepowstrzymanie narzuca zewnętrzność
by zadławić to co domaga się prostego krzyku
tak jak gryzienia zamiast całowania
czy łapczywego łykania papierosowego dymu
nie - płytkiej woni zielonych oparć

Za szybko

Wystarczy jednak zapaść się
w podwójne siedzenia ukryć
ramię i stopy pod kurtką
zmrużyć oczy

I wtedy

Dalekie białe pasma zaplotą się
w nieodległy fiolet
a pieśń z tamtej nocy
dopiero rozpocznie


___________
listopad 2003


ta noc

idziemy szeptem boso odrywają się słowa
pojedyncze upadają na sterty
kreślą drogę jak kopce kreta

bez łomotu, trzepotania zwykłych wtedy szelestów
mimo że światło pływa po lazurowych kaflach
sufit jest ślepy i nieruchomy

lekkie drżenie ramion
drżą
drżą

kilka chwil smutku



 Urszula Wacławczyk

Jestem białostoczanką z korzeniami 
na Suwalszczyźnie. 
Od kilku lat mieszkam w Warszawie. 
Od półtora roku czytuję pl.hum.poezja. 
Od trzech miesięcy piszę wiersze :)
Mój mąż, Ślązak, nazywa mnie 
"poetką sensualną".

Urszula Wacławczyk, listopad 2003


© Copyright by Urszula Wacławczyk

 



AKTUALIZACJA