maluję usta zagryzione
czerwienią
upinam włosy w tańcu
rozwiązłe
odsłaniam zamykam
ramiona oczy
uderzam i biję
obcasem szkło
tańczę przeciwko tobie
_________
lipiec 2003
przy pomocy kurczaka w chilli
i sałaty z oliwą extra virgin o boże
niektóre spośród doniosłych spraw
podjęły powrót do dawnych szufladek
- wypijesz wino? - wybiorę płytę
chłodny aromat bezpieczne granie
syte spojrzenie brało dokładkę
na deser pyszny nie miałeś ochoty
__________
31 VII 2003
wolę iść z każdym
jak paw jak lwica
jeżeli nie z tobą
kiedy powietrze przygniata
lwie paszcze czekają: chcemy,
tęsknoty proste gorące natrętne
tężeją w powietrzu powietrze przygniata
jak paw strojna w wyschnięte oka spojrzeń idę
ty nie patrzysz
upał gasi pragnienie
poluję z lęku przed śmiercią głodową
gromadzę zapasy rozkosz i gniew
w upał, brakuje miejsca
piękny i dumny - włosi mówią, że paw jest głupi
ty nie masz zdania
powietrze przygniata
jak paw jak lwica
pójdę z każdym
nie z tobą
___________
sierpień 2003
motto
"you taught me language; and my profit on't
is, I know, now to curse"
Kaliban, Szekspir, "Burza"
Złe sny zaplatam w kosz pełen udręczeń
tu, w ciasnym domu z kotarą ze złota
i czytam cudzą księgę o zamkniętych stronach
mam małą lunetę i pęknięty grzebień
Tam wyspa pełna dźwięków, pełna głosów słodkich
pieśni, tam morze obłoków i skarby
burza bywa przyczyną nieznanych uniesień
magia układa do snu, sen przynosi spokój
Ja zawsze siedzę prosto gdy składają hołdy
tak jak gałąź napięta lub posąg zbyt piękny
tu, w ciasnym domu z kotarą ze złota
czytam księgę o morzu daleko od wody
____________
wrzesień 2003
moje piersi i pępek chcesz ubierać w słowa
odsłonięty nadgarstek wciąż próbujesz schować
wśród metafor i kleksów
kolor włosów zwiesz "papier" gęsim piórem muskasz
kiedy patrzę zdziwiona rozchylone usta
teraz sama już nie wiem
kiedy szepczesz "czy mogę" chcesz w ramiona mnie wziąć
czy też myślisz o wersach które z nich jeszcze spiąć
przerzutnią albo rymem
tworzysz takie wyrazy wokół moich bioder
że już nawet spokojnie sukni zdjąć nie mogę
a ty ciągle notujesz
dłużej czekać już nie chcę pończochy rzucam w kąt
znów próbujesz mnie pytać - to w pytaniu tkwi błąd
tymczasem gaśnie światło
______________
październik 2003
"non omnibus dormio"
Lucyliusz: Cypiusz
Czerwonym hakiem strącałam owoce
kot wpatrywał się, filut, zaczepnie
a Ty targałeś rumiane kosze
i rosły góry i piął się sad
I rosły góry i piął się sad
oddech przepadał wśród gałęzi
i tylko słońce i my i wiatr
i krnąbrne szczęście dojrzały owoc.
Nie dla wszystkich śpisz
Na przykład teraz: poprawiam włosy
przesuwam cienie na stronach powieści
jeżeli spytam - opowiesz mi
sad rozmiękły i górę pękniętą
_________
18 X 2003
I tak zupełnie nagle całkiem nie w porę
nikt do mnie nie mówi nikogo nie pytam
przez lewe ramię raz po raz wypatruję
odbicia w szybach.
To tak trudno uwierzyć
że magia tylko bywa tymczasem idziesz
z każdym powolnym krokiem bardziej oddzielny
najbardziej obcy. I Ty sam i ja sama
sznurek w kieszeni
rozpada się na kawałki
Byliśmy tak zdumieni
prowadziłeś mnie
by szeleściły liście, nam, pod stopami
krople spadały na twarz
Pamiętam jeszcze ten nasz
rozgrzany tangiem
przedświt w amfiteatrze i gorzką kawę
to tak trudno uwierzyć
______________
październik 2003
Ten pociąg jedzie zbyt szybko
nie patrzysz nie widzisz nie czytasz nie słyszysz
tego hałasu tego co za oknem
niepowstrzymanie narzuca zewnętrzność
by zadławić to co domaga się prostego krzyku
tak jak gryzienia zamiast całowania
czy łapczywego łykania papierosowego dymu
nie - płytkiej woni zielonych oparć
Za szybko
Wystarczy jednak zapaść się
w podwójne siedzenia ukryć
ramię i stopy pod kurtką
zmrużyć oczy
I wtedy
Dalekie białe pasma zaplotą się
w nieodległy fiolet
a pieśń z tamtej nocy
dopiero rozpocznie
___________
listopad 2003
idziemy szeptem boso odrywają się słowa
pojedyncze upadają na sterty
kreślą drogę jak kopce kreta
bez łomotu, trzepotania zwykłych wtedy szelestów
mimo że światło pływa po lazurowych kaflach
sufit jest ślepy i nieruchomy
lekkie drżenie ramion
drżą
drżą
kilka chwil smutku
Jestem białostoczanką z korzeniami
na Suwalszczyźnie.
Od kilku lat mieszkam w Warszawie.
Od półtora roku czytuję pl.hum.poezja.
Od trzech miesięcy piszę wiersze :)
Mój mąż, Ślązak, nazywa mnie
"poetką sensualną".
Urszula Wacławczyk, listopad 2003
© Copyright by Urszula Wacławczyk